środa, 30 lipcaSympatycy polecają – mniej lajków, więcej treści

W świecie, który mówi za głośno – czy cisza jeszcze coś znaczy?

Ciszej, proszę - książka Susan Cain

Masz wrażenie, że codzienność robi się coraz głośniejsza – nie tylko dosłownie, ale i emocjonalnie – to wcale nie jesteś sam.
Szybkie tempo, natłok bodźców, presja „bycia widocznym”, mówienia głośno, publikowania częściej… To męczy. Czasem bardzo. I właśnie w takim kontekście trafiłem na książkę „Ciszej, proszę” autorstwa Susan Cain – i nie chcę przesadzić, ale naprawdę coś mi w niej kliknęło.
To jedna z tych pozycji, które czytasz powoli, czasem odkładasz, czasem się uśmiechasz, a czasem… czujesz ulgę. Bo ktoś wreszcie powiedział: „Nie musisz być głośny, żeby mieć coś do powiedzenia.”

O czym właściwie jest ta książka?

Autorka skupia się na introwertykach – osobach, które lepiej czują się w mniejszych grupach, wolą słuchać niż mówić i często mają bardzo bogate życie wewnętrzne, choć nie zawsze to widać na pierwszy rzut oka.

Ale spokojnie – to nie jest książka tylko dla osób „cichych”. To książka dla wszystkich, którzy chcą:

  • lepiej zrozumieć siebie (albo bliskich),
  • nieco zwolnić,
  • przestać się porównywać do innych, głośniejszych, bardziej „medialnych”.

To też świetny punkt wyjścia do refleksji: czy zawsze to, co najgłośniejsze, jest najlepsze?
Autorka pokazuje, że w ciszy, skupieniu i uwadze kryje się ogromna siła – również w pracy, związkach, przyjaźniach i kreatywności.

Co mnie w tej książce poruszyło?

Nie będę ukrywał – momentami miałem wrażenie, że ktoś opisał moje doświadczenia, tylko znacznie trafniej.
Zwłaszcza te fragmenty, gdzie mowa o:

  • zmęczeniu „graniem roli ekstrawertyka” – w pracy, w szkole, na imprezach,
  • potrzebie czasu dla siebie, bez poczucia winy,
  • wartości słuchania zamiast mówienia non stop.

I choć Susan Cain nie używa wielkich słów, to jej przekaz jest bardzo mocny:
Nie musisz się zmieniać, żeby pasować. Możesz być sobą – i to wystarczy.

Komu warto polecić „Ciszej, proszę”?

Introwertykom – wiadomo. To moment ulgi i zrozumienia.
Ekstrawertykom – żeby lepiej rozumieli innych i… może trochę siebie.
Rodzicom – dzieci, które nie garną się na scenę, wcale nie „mają problemu”.
Nauczycielom, menedżerom, liderom – to lektura, która może zmienić sposób pracy z ludźmi.
Tym, którzy się szukają. Bo to książka bardziej o byciu człowiekiem niż o etykietkach.

Jak ją czytać, żeby coś z niej zostało?

Nie polecam czytać jej jednym tchem.
Lepiej powoli, z przerwami na myślenie.
Zaznaczać to, co porusza. Podkreślać fragmenty, które dają ulgę lub nowe spojrzenie.

To nie jest książka „do odhaczenia”. To raczej taka, do której się wraca. Albo daje komuś, kto akurat potrzebuje usłyszeć coś ważnego – nawet szeptem.

Czy warto? Zdecydowanie tak – ale nie dla każdego

Jeśli szukasz książki, która Cię „rozbawi do łez” albo da gotowe recepty – to nie ta.
Ale jeśli czujesz potrzebę zatrzymania się i pogłębienia swojego spojrzenia na ludzi i siebie, to warto dać jej szansę.

Dla mnie była trochę jak rozmowa z kimś mądrym, kto nie ocenia, tylko słucha i dzieli się tym, co naprawdę działa.

A Ty – jesteś bardziej „cichy” czy „głośny”?

Napisz w komentarzu, czy masz w sobie więcej z introwertyka, ekstrawertyka, a może… coś pomiędzy?
I daj znać, czy czytałeś tę książkę – albo czy jest inna, która pomogła Ci spojrzeć na siebie z większym zrozumieniem.

Sympatycy to właśnie miejsce na takie rozmowy – nie na pokaz, tylko z serca.